tekstylnik

barman

sł. i muz. Paweł Małolepszy

Wieczorem, przy stołach w moim barze, tym na przeciwko kościoła,
Siadają ludzkie twarze, tych, którym Bóg pomóc nie zdołał.
Nad blatem błyszczącym jak czoło starego księżyca w pełni,
Na smutno i na wesoło spijają się frajerzy dzielni.

Panie Barman jeszcze nalej - nie za dużo, tak w sam raz.
Nam do nieba co raz dalej, widać los nie kocha nas.

Przed sumieniem się tłumaczą, że w tej właśnie szklance Whisky
Dziś na dnie wreszcie zobaczą swoją gwiazdę, której szukać tutaj przyszli.
I piją za szczęście, co przeszło gdzieś obok, nie zauważone.
Za nadzieję zuchwale tak grzeszną, za swe spracowane dłonie.

Nad ranem, gdy sprzątam w moim barze okruchy szkła - serca stłuczone,
Widzę odeszłe stąd twarze i słyszę ich toasty niespełnione.
Za miłość, którą czas zabił, za karty, co kiepsko nam idą.
Za tego, co nam blogosławił, za to życie, co tak nam obrzydło.

Panie Barman jeszcze nalej - nie za dużo, tak w sam raz.
Nam do nieba co raz dalej, widać los nie kocha nas.

Panie Barman jeszcze nalej - nie za dużo, tak w sam raz.
Tak by głowę mieć na karku, lecz by pamięć trafił szlag.

Inspiracją do powstania tego utworu była atmosfera panująca w pijalniach piwa i barach z lat 80-tych. Do każdej butelki piwa obowiązkowo należało wykupić "konsumpcję", wódeczkę zaś podawano tylko w kieliszkach... A za szybą szara i zakłamana, PRLowska rzeczywistość. Uczciwy człowiek mógł się tylko napić, uważając przy tym, z kim pije i co mówi. I choć uważał, to i tak później mógł nie dostać wizy i nie pojechać do Holandii. Takie czasy. Ze strzępków opowieści i zwierzeń udało się poskładać BARMANA z jego barem-pocieszalnią, jako ziemską alternatywę dla działających na ziemi przedstawicieli (handlowych) Najwyższego.

Copyright Paweł Małolepszy